Ach ta majówka!!
Najdłuższy weekend w roku, jak powiadają.
Cóż... zależy dla kogo. Moja majówka tak na prawdę zaczęła się 3 maja. 2
jeszcze byłam w pracy i nie ukrywam, że wróciłam z niej ostro wkurzona,
jako, że wbrew mojej woli próbowano mnie w niej zatrzymać dłużej niż 8
godzin. W domu chory facet - a wiadomo - chory facet to najgorsze co
może przytrafić się nam - kobietom. Czasami wydaje mi się, że jak
nawiedza naszego faceta choroba to jest to po prostu kara boska tylko
nie wiem jeszcze za co!?
Więc majówka nie zaczęła się dla mnie
zbyt optymistycznie. Szczerze mówiąc miałam jej serdecznie dość zanim
się jeszcze zaczęła, jakbym przeczuwała ten mały kataklizm. Miałam dość
pracy i życzyłam sobie ostrej grypy żołądkowej, jako, że w sobotę
również czekała mnie praca... skąd mogłam wiedzieć, że los ześle na mnie
coś gorszego choć równie skutecznego? Plany grillowe i wypadowe
kompletnie się posypały, więc moja wściekłość sięgała zenitu. Na to
wszystko komputer się konkretnie psuł.
Dzięki bogom zaletą bycia
matką, a właściwie jedną z zalet jest to, że one się zawsze do Ciebie
uśmiechną, nawet jak nabroją. A uśmiech mają tak rozbrajający, że
większość mi po prostu przechodzi. Tak było i teraz. Młody uśmiechnął
się tym swoim rozbrajającym uśmiechem i po prostu zachciało mi się
jednak jakoś spędzić te dni. Wybrałam się więc na działkę do moich
wujków, tam zrobiliśmy grilla, a więc majówkowy grill już miałam
"odhaczony". Młody miał też nie lada towarzystwo ukochanego wujka, a
więc nie robiłam nic innego jak tylko odpoczywałam...
Później mój
mężczyzna też jakby poczuł się lepiej i do soboty było znośnie
(wcześniejszy zaplanowany grill odbył się później ale i tak zacnie). W
sobotę... zamiast upragnionej sraczki pojawił się znikąd samochód
osobowy, którego kierowca postanowiła zmienić mi nieco kształt tylnego
koła... do pracy nie poszłam, ale przypłaciłam to bólem i strachem, że
rękę mam złamaną - nie była...
I w zasadzie to było najważniejsze
dla mnie wtedy :) mimo tego, że moją wypłatę można spokojnie nazwać
odszkodowaniem za dni spędzone w pracy..