środa, 5 września 2012

Przedszkole

No i poszedł mój ukochany, jedyny syn do przedszkola. W szeroki świat pełen nowych doświadczeń. Przedszkole wybrałam bardzo starannie. Sama w nim spędziłam dwa lata i nie mam z nim przykrych wspomnień, a to już dla mnie było rozsądne kryterium doboru. Po drugie przedszkole mam tuż pod oknem, więc gdy tylko dzieci są na podwórku, dokładnie mogę obserwować co tam się na dole dzieje i trzymać niejako rękę na pulsie. Oczywiście nie spodziewałam się jak zapewne większość matek i ojców, że polskie przedszkole jest nijak nastawione na ulepszenie życia rodzicom, za to ogromnie nastawione na zysk. Jakież było pierwsze moje zdziwienie gdy okazało się, że godziny zwane darmowymi, owszem są, jednak nie ma możliwości korzystania tylko z nich - żadna łaska. Oczywiście godziny już same w sobie są sprytne. Od 6:00 do 13:00, więc jeśli jakaś mama ma ambitny plan pracować nie daj Boże i zostawiać dziecko jedynie na darmowe godziny to już z gruntu może wyjść z założenia że jest to niemożliwe, bo która praca trwa od 7:00 (w końcu trzeba dziecko zaprowadzić) do 12:00 (żeby zdążyć przed 13:00 dziecko odebrać). Ale ale... nie jest tak błogo. Pierwszy dzień był dość trudny by się ze wszystkim wyrobić więc założyłam, że dziecko faktycznie odbiorę przed 13:00 by nie psuć sobie planów dnia. Wchodzę i jakież jest moje zdumienie gdy dowiaduję się, że odbiór dziecka jest niemożliwy bo... dzieci aktualnie śpią. O 13:00 mówię... niemożliwe bo dzieci od razu myją raczki i mają podany obiad, który kończy się o godzinie 14:00 nomen omen godzinie sugerowanej do odbioru dzieci bo przecież nikt nie chce z nimi przebywać zbyt długo i tu cytat: "pracownice również mają swoje rodziny i chcą z nimi spędzać czas". Szlag człowieka może trafić. Cały dzień skopany bo plany musiały się przesunąć i nic nie załatwiłam. Oczywiście za tę jedną godzinę muszę dopłacić 3 zł i tak od słowa do słowa okazało się, że niestety ale mus to mus. Albo odbieram dziecko przed 12:00 (niewykonalne) albo płacę dodatkową godzinę i odbieram o 14:00. Masakra jakaś! Nie ma u nas darmowego przedszkola dla normalnych ludzi chyba tylko dla tych co nie pracują chcą odpocząć i odbierają sobie dzieci przed 12:00. Jak pech to pech. Zaczynam myśleć nad przeniesieniem dziecka do placówki prywatnej, ale to dopiero jak dostanę pierwszy rachunek za przedszkole państwowe...